Pokora, akceptacja, szukanie siebie...

Do podjęcia tematu zainspirowała mnie rozmowa o rezygnacji z intensywnych aktywności sportowych ze względów zdrowotnych lub innych przyczyn, związanych z życiowymi wydarzeniami. Uświadomiłam sobie, że nie mam w sobie poczucia straty czy żalu po tym jak świadomie zrezygnowałam ze ścigania się w maratonach kolarstwa górskiego mtb (po kilku bardzo intensywnych sportowo latach). Pamiętam jak każdą wolną chwilę poświęcałam na rower. Podjazdy i trudne technicznie zjazdy pokonywałam bez mrugnięcia okiem. Na moim kochanym jednośladzie zjeździłam Beskid Niski, Karkonosze, Pieniny, Izery, Góry Sowie i Stołowe, Bieszczady... dawałam z siebie wszystko i miałam jakieś tam osiągnięcia... . Ale teraz, kiedy patrzę z perspektywy czasu, zmieniłabym jedno: wyeliminowałabym pośpiech i rywalizację. Kocham jazdę na rowerze ale tylko wtedy, kiedy mogę pokonać trudną technicznie trasę i mieć chwilę by się tym cieszyć. Przyjrzeć się krajobrazowi, porobić zdjęcia, chłonąć tę chwilę... i dodatkowo móc być w chwili z współuczestnikami wyprawy.
Dlatego tak bardzo pasuje mi joga. Tu nie ma rywalizacji. Stajesz na macie z tym co masz. I sama mierzysz się ze sobą codziennie, bez względu na stan psychiczny i fizyczny.
Uświadomiłam sobie również jak niezwykle istotne jest odpuszczenie. Jakiej wymaga pokory wobec samego siebie i jednocześnie akceptacji tego co jest.
Miałam ogromne szczęście, że czas kiedy z pasją uprawiałam amatorskie kolarstwo górskie, przypadł na lata istnienia zawodów Powerade MTB Marathon i kiedy tworzyły się Cyklokarpaty. Z ogromną nostalgią wspominam tamte miejsca, ludzi, niesamowitą atmosferę. Jednak odnalzałam siebie w bardziej łagodnych aktywnościach, które są moje i sprawiaja mi radość. Rower, bieganie, joga, wędrówki górskie mam we krwi od dziecka. Ta miłość pozostanie we mnie dopóki pozwoli mi na to zdrowie. Jestem wdzięczna bo odnalazłam siebie w łagodności.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Witamina N

Dzień herbaty