Grudzień jest dla mnie momentem w roku, przypominającym by zwolnić i wyciszyć się. To również czas chłodu, zamglonych krajobrazów i hibernacji. Natura pokazuje minimalistyczną paletę kolorów. To miesiąc, w którym jakoś bardziej rozumiem, że mniej znaczy więcej. Chcę mniej rzeczy, bo one mnie przytłaczają. Unikam pośpiechu, bo ten odbiera mi oddech i hałasu, rozpraszającego spokój. Moja własna wolność kryje się w mniejszych pragnieniach. W byciu wdzięczną za to, co już mam: ciepło domu, bliskość rodziny, cenne chwile wytchnienia. W napastliwej iluminacji krzykliwych reklam, w zwariowanym pędzie do spełniania konsumpcyjnych ról, oczekiwań i mód wszelkiego rodzaju, to wdzięczność daje mi radość, prostota uwalnia, a długość i głębia oddechu pozwala poczuć pełnię. Mniej znaczy wolność, kreatywność, autentyczność. I więcej szczęścia ♥